Do pikietujących osób wyszedł Wojciech Sokołowski z PO i Grzegorz Wojciechowski z PiS-u. Politycy prowadzili żywą dyskusję z około 40 protestującymi. Jednak nawet ta zażarta dyskusja nie przekonała pikietujących do zmiany swojego stanowiska. Przyszłość roślin GMO cały czas stoi pod znakiem zapytania. Ustawa przygotowana, ale nie jest jeszcze podpisana.
Ekolodzy (a wraz z nimi politycy Pis-u) uparcie walczą, by w najbliższej przyszłości produkcja roślinna była wolna od GMO. Przeciwnicy genetycznie modyfikowanej żywności twierdzą, że istnieje zbyt mało dowodów na to, że żywność taka jest całkowicie bezpieczna i obojętna dla życia i zdrowia organizmów żywych, głównie człowieka. Poza tym, jest zbyt wcześnie na stwierdzenie, że GMO jest w 100 proc. bezpieczne. Minęło zbyt mało czasu poświęconego na badania.
Fakty są jednak takie, że ustawa o nasiennictwie (która nie zakazuje upraw genetycznie modyfikowanych) jest już przygotowana, natomiast prezydent RP, Bronisław Komorowski, cały czas się wstrzymuje z jej podpisaniem. Ma na to czas do 24 sierpnia. Jak na razie, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję, z uwagą wysłuchuje argumentów wielu stron. Ustawa wzbudza wiele kontrowersji i wydaje się, że batalia o nią nie jest jeszcze stoczona do końca.
Przygotowana ustawa nie reguluje kwestii GMO, ale też upraw takich nie zakazuje. Podczas prac nad ustawą posłowie wykreślili propozycje Pis- u o zakazie upraw GMO. Najbardziej kontrowersyjny okazał się punkt dotyczący możliwości rejestracji odmian transgenicznych. Ostatecznie został on jednak wprowadzony z uwagi na orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, według którego zakaz obrotu i rejestracji takich upraw jest niezgodny z prawem unijnym.
Źródło: wp.pl, tvn24.pl, wyborcza.pl