Powstanie takiej organizacji nie jest bez znaczenia, szczególnie teraz, kiedy rynek drobiu jest w trudnej sytuacji. Trudna sytuacja wynika mn.in. z dużej huśtawki, jaką doznał ten rynek w ubiegłym roku. W tak często i szybko zmieniających się warunkach trudno jest prognozować wyniki produkcji w przyszłości lub w ogóle przyszłość planować – mówią rolnicy. Powołana do życia Unia Drobiarska miałaby w znaczniej mierze stabilizować rynek drobiu, miałaby też redukować negatywne skutki niedoboru lub nadmiaru żywca, miałaby także pomagać w produkcji i sprzedaży drobiu. By realizować wszystkie te założenia będzie dysponować pieniędzmi ze składek. Z nich mogliby korzystać także właściciele stad, którzy zostali poszkodowani, na przykład w wyniku choroby stada lub kataklizmów.

Pieniądze, jakie mają być wygenerowana dla UDP to całkiem spora kwota. Jak szacują specjaliści, miałby to być nawet 100 mln zł rocznie. Biorąc pod uwagę możliwości powstałych niedawno funduszy promocji, to są to bardzo duże pieniądze. Tym bardziej, że w chwili obecnej do drobiarzy trafia jedynie ok. kilka mln zł.

Takie zasady funkcjonowania organizacji drobiarskiej nie są niczym nowym, ponieważ taki system istnieje już w Danii i jest bardzo chwalony przez tamtejszych rolników.