Rolnicy, którzy zgromadzili się na krajowej ósemce przyjechali tam z województwa łódzkiego i świętokrzyskiego oraz ze Śląska. - Nie pozwolimy dalej sobą pomiatać! – krzyczeli manifestanci. Rolnicy żądali od władz, by te jak najszybciej podjęły konkretne działania mające na celu uregulowanie trudnej obecnie sytuacji związanej z wysokimi cenami żywności i niskimi cenami skupu mięsa oraz podejrzeniami spekulacji cenami. Chcą uregulowań i poprawy produkcji roślinnej i zwierzęcej. Mówią, że opłacalność jest bardzo niska i boją się o swoją najbliższą przyszłość. - Ja jestem człowiekiem, który rolnictwem zajął się niedawno i w tej chwili jestem pełen obaw, czy będę w stanie utrzymać rodzinę i czy bank nie zabierze mi wszystkiego, co do tej pory wypracowałem – powiedział dla Agrobiznesu Konrad Daszyński, hodowca drobiu.
Protest był zorganizowany m.in. przez członków Samoobrony. Oni sami nie ukrywali nadziei na powrót do rządu. - Jeśli ludzie się nie przebudzą i nie zrozumieją to doprowadzą nas do drugiej Grecji czy Libii – powiedział dla Agrobiznesu Andrzej Prochoń ZZR „Samoobrona”.
Rolnicy przez dwie godziny blokowali drogę, raz po raz jedynie przepuszczając samochody. Powstał ogromny korek, ale kierowcy rozumieli, że protestujący w jakiś sposób muszą alarmować o swoich problemach.
Źródło: Agrobiznes