wtorek, 22 marzec 2011 10:15

Kaddafi używa czołgów przeciwko własnym obywatelom

Napisała
Oceń ten artykuł
(1 Głos)

Rezolucja ONZ otworzyła drogę do interwencji w Libii. - Chodzi o ochronę praw ludności cywilnej - wyjaśnia Gabriele Albertini, włoski deputowany, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych PE. Eurodeputowani już kilkanaście dni temu poparli wprowadzenie zakazu lotów na terenem Libii. We wtorek na temat sytuacji w tym kraju będą rozmawiali z szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton.

 

 

Rozmowa z Gabriele Albertini, włoskim deputowanym, przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych PE na temat sytuacji w Libii:

 

 

Co można oczekiwać po międzynarodowej interwencji w Libii? Czy można ją nazwać wojną?

 

Gabriele Albertini: Celem jest ochrona praw człowieka i powstrzymanie tego krwawego reżimu przed użyciem przemocy. Ta dyktatura używa czołgów, artylerii i lotnictwa przeciwko własnym obywatelom.

Ale to nie jest wojna. Po pierwsze - nikt jej nie wypowiedział. To działanie międzynarodowej społeczności, której celem jest nie podbicie terytorium, czy pokonanie wroga, czy pozbycie się dyktatora (jak to miało miejsce w Iraku), a ochrona ludności cywilnej, której zagraża własny przywódca.

 

 

Kraje Europy były podzielone podczas głosowania nad rezolucją w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Czy EU jako całość powinna mieć coś do powiedzenia w tej sprawie?

 

Gabriele Albertini: Można przypomnieć dawne powiedzenie Catherine Ashton. O tym, że w końcu jest numer, na który przywódcy mogą zadzwonić. To jej numer. Jednak jak się go wykręci - to ciągle usłyszymy: "żeby poznać pozycję Francji wciśnij "1", żeby poznać pozycję Wielkiej Brytanii wciśnij "2", i tak dalej". Ta złożoność wynikająca z tego, że w UE jest 27 krajów jest nieunikniona. Traktat z Lizbony nie wprowadził dla dyplomacji podobnego mechanizmu jak Traktat z Maastricht dla polityki monetarnej - unijne waluty zastąpiło wspólne dla wszystkich euro.

Nie mniej jednak Catherine Ashton próbuje wypracować unijną pozycję, choć będzie ona trochę przypominała mozaikę. Jeśli w tej pierwsze fazie nie możemy być obecni militarnie (UE nie ma swojego wojska), to możemy działać na polu humanitarnym, bronić naszych wartości, używać perswazji. I to robimy.

 

 

Czego oczekuje Pan po wtorkowym spotkaniu z Catherine Ashton w PE?

 

Gabriele Albertini: Została ona w zasadzie wybrana przez PE, więc odpowiada przed nami. Jutro będzie nam relacjonować sobotnie spotkanie przywódców w Paryżu i spotkanie Rady UE poświęcone sytuacji w Libii. To jednak nie wszystkie tematy przewidziane na jutro. Na pewno poruszymy też sytuację w regionie Morza Śródziemnomorskiego, niektóre kwestie bałkańskiej i będziemy pytać o Japonię po trzęsieniu ziemi.

 

Źródło: europarl.europa.eu

Skomentuj

Upewnij się że wpisałeś (*) wymagane informacje we wskazanym miejscu.\nPodstawowy kod HTML jest dozwolony.